4 lipca 2021

I gdzie Cię przyjmą z takim wynikiem?!

 Siemaneczko, żuczki!

Pewnie większość z Was już cieszy się latem, wakacjami, mnóstwem czasu wolnego lub dorywczą pracą lub też urlopem! Świetnie, świetnie!

Dla wielu z Was jest też to czas wyników matur i egzaminów ósmoklasisty. Z pewnością był to bardzo stresujący czas, dlatego chciałam od razu powiedzieć, że jestem bardzo dumna. Z każdego z osobna. Bez względu na wynik. Daliście z siebie 100%, przetrwaliście, żyjecie.

No właśnie.

Czy dla każdego danie z siebie 100% będzie odzwierciedlać ten sam wynik? Taka teraz rozkmina mnie naszła.

Z racji tego, że mam 22 lata i trochę doświadczenia z egzaminach to skłoniłam się do tego, aby trochę pogadać o tych testach i to jak presja otoczenia może zmiętolić psychicznie.

Może zacznę trochę o sobie. Nieskromnie powiem, że byłam bardzo rozgarniętym dzieckiem. Byłam bardzo ciekawa świata, chłonęłam wiedzę jak gąbka. Oglądając Discovery Chanel czy inne National Geographiki, wymyślałam to kolejne zawody - archeolożka, biolożka morska, weterynarka...
Podkreśleniem tego, że coś w tej łepetynie mam, były dobre oceny, czerwone paski i pozytywne komentarze nauczycieli. Normalnie sielanka, rodzina już pewnie snuła plany ile doktoratów będę robić i gdzie wykładać albo co odkryję.

How fool they were. 

W mojej rodzinie jest bardzo wiele osób, które są artystami - dużo malarzy, muzyków, z dygiem do tańca czy poezji. Po prostu każdy jest tu w jakiś sposób uwrażliwiony na sztukę. Nie ominęło i mnie. Zawsze lubiłam rysować, śpiewać, tworzyć historyjki, więc z wiekiem zaczęłam bardziej jarać się rysowaniem, potem doszła gitara i zaczęłam sił w śpiewie. Rodzinie się podobało.

ALE mogłabyś jakiś czerwony pasek w końcu przynieść. No ładnie rysujesz i masz smykałkę do gitary, ale pamiętaj, że pracy z tego nie będzie.

Wow.

Seriously. WOW.

Jakby, owszem. Nauka jest ważna, ale nie popadajmy w paranoję.

No ja popadłam. Jeden członek rodziny zawsze na wszystkich wywierał presję czerwonego paska. To prawie taki syndrom. Wszyscy musieli mieć paski, bo inaczej wypadali "blado", "no słabiutko", "5? A dlaczego nie 6?". I niektórzy się potrafią to olać, mieć w czterech literach. 

No ale ja niestety do tych osób się nie wliczam.

To była istna katorga. Kiedy rysowałam, to miałam wyrzuty sumienia, że się nie uczę. Stres zaczął mnie męczyć jakoś w gimnazjum, gdzie zaczęłam odczuwać ciężar tej presji. Były więc nieprzespane noce, nauka do późnych godzin, co skutkowało zmęczeniem, rozdrażnieniem, krwotokiem z nosa i słabym przyswajaniem wiedzy albo przyswajaniem w bólach. 

I ja myślałam, że to normalne. Że 13-letnie dziecko powinno tak ciężko pracować, bo inaczej jest leniem i niczego nie osiągnie w życiu. Tak bardzo się tym wszystkim przejmowałam, że w 3 gimnazjum zrezygnowałam z zajęć z gitary, które uwielbiałam. Dlaczego? Bo ten słynny członek rodziny zaczął straszyć, że przez to nie będę mieć czasu na naukę i nie zdam egzaminu gimnazjalnego. Żałuję do dzisiaj, że się posłuchałam.

W liceum był koszmar. Uczyłam się ok, taka czwórkowa uczennica. Ale nie dostałam się na studia. Żadne XD Serio, ani na japonistykę, koreanistykę czy psychologię. O ASP nie wspomnę, bo nie miałam jak się przygotować, bo przecież musiałam się uczyć na czerwony pasek a jak mówiłam o tym pomyśle to słyszałam tylko, że beznadziejny pomysł i zginę na takim kierunku.
Jaki to był sajgon w rodzinie. Ile krzyków i płaczów i to nie z mojej strony a członków rodziny. Tyle, że ja zaabsorbowałam ich energię i odbiło się okropnie na mojej psychice.

Nikt w rodzinie nie zapytał mnie jak się czuję. Nie porozmawiał ze mną o tym. Nie poczułam żadnego wsparcia, nie dostałam żadnej rady.

Usłyszałam tylko, że mam coś szybko wymyślić, bo renta po tacie mi przepadnie :) 
Dlatego teraz jestem na byle jakich studiach, bo pieniążki. Natomiast jestem bardzo blisko rzucenia ich, tylko nie wiem, co chcę robić w życiu, bo ze wszystkiego musiałam być dobra, czyli z niczego nie jestem perfekcyjna, bo na nic nie skupiam się tak na maksa.

Nie wiem, czy maturę zdałam ok, moja polonistka powiedziała, że bardzo ładne wyniki mam. Ja teraz mogę powiedzieć tak - napisałam najlepiej jak umiem, dałam z siebie 100% i przede wszystkim stawiłam czoło strachowi. Ustne, które są moją zmorą, zdałam na zajebiste wyniki. 

Gdybym mogła coś powiedzieć młodszej mnie - Dałaś radę. Tak bardzo się boisz rzeczy a mimo to je robisz. Jest to wielki akt odwagi i samo to sprawia, że jesteś taką twardą pipą, że Sebix z bloku to przy tobie miękki miś. Mając tyle głosów wokół siebie, nie wycisz najważniejszego głosu - twojego. Masz instynkt dziki i wyostrzony jak pazur pumy, zaufaj sobie. Nie słuchaj, że nie dasz rady, bo DASZ. Zawsze dawałyśmy radę, nic nas nie złamie. Rób swoje i bądź szczęśliwa.

I tego również życzę Wam, drogie żuczki. Nie martwcie się wynikiem, jakikolwiek on był. Wszystko na 100% i składasz papiery na medycynę? Zajebiście, trzymam kciuki! Zdana matura, ale wolisz iść do pracy? Zajebiście, trzymam kciuki! Zdana matura, ale nie dostałeś się na wymarzone studia albo niezdany egzamin? Odpocznij. Zrób gap year, pójdź do pracy, poucz się, popraw maturę, jeśli chcesz i spróbuj jeszcze raz. Żyjemy w świecie, który narzuca nam, że musimy skończyć szkołę, wybudować dom, mieć stałą pracę i 10 kredytów najlepiej przed 25 rokiem życia. 

Plot twist - nie musimy.

Kochani, czas po szkole to dopiero początek życia. Wiek 19+ to czas na testowanie, sprawdzanie, eksperymentowanie, szukanie swoich dziedzin, smykałek. Możecie zrobić gap year, możecie iść od razu na studia, możecie pojechać w podróż dookoła świata i pracować dorywczo, możecie iść na wolontariat, pracować w gastro, na jakieś szkolenie, CO CHCECIE.

Ja wiem, że to takie lelum polelum, bo każda sytuacja jest różna. Ale pamiętajcie - rodzina zawsze będzie gadać, nieważne co zrobicie w życiu. Zawsze ktoś będzie niezadowolony. To, czego nauczyły mnie te 22 lata życia to to, żeby stawiać siebie na pierwszym miejscu. Nikt nie wie, co siedzi w mojej głowie, nikt nie przeżyje życia za mnie. I za was też.
Weźcie więc swoje życie i przeżyjcie je najlepiej jak możecie i przede wszystkim jak chcecie. Wyniki z egzaminów nie świadczą o waszej wartości. Każdy z nas może zawojować świat - z maturą czy bez niej!

Pamiętajcie - jestem z Was cholernie dumna. Mimo stresu, przeciwności losu, jesteście i się staracie. Każdy z was daje 100%. U każdego 100% będzie mierzone inaczej, ale każde jest TAK SAMO WAŻNE!

Trzymajcie się!